Chasing Nuts

sobota, marca 25, 2006

Twardym trzeba być!

Ostatnio przeczytałem ciekawy wpis w blogu Triox'a (Przegrywanie jest dobre!), z którym niemal całkowicie sie zgadzam.

Nietrudno wyobrazić sobie następującą sytuację. Siadamy do stolika skupieni i z dobrym nastawieniem. Staramy się grać dość tight, aż w pewnym momencie nasz dobry układ zostaje szczęśliwie pokonany przez gracza z oglądalnością flopa 80%, który na riverze złapał swoją magiczną kartę. Jeśli pula była duża, to łatwo o utratę koncentracji, która w konsekwencji może prowadzić do jeszcze większych przegranych. Na niższych stawkach takich graczy jest bardzo wielu, niektórzy z nich to nowicjusze lub grający dla zabawy, inni wręcz przeciwnie - świadomie grający takim stylem (maniac). O pierwszym typie napisał Triox, więc ja napiszę na temat drugiego, moim zdaniem ciekawszego.

Żeby tak naprawdę zrozumieć takiego gracza trzeba najpierw trochę pograć tak jak on. Ja dla próby grałem na stolikach $5NL shorthanded. Założenia były takie, by grać większość kart i to agresywnie przed i po flopie, czasem pokazywać karty po udanych blefach. Taka gra opiera się na implied odds oraz na wizerunku, który kreuje. Mam tu na myśli dobieranie bez wystarczających odds, a także nie-slowplay'owanie swoich mocnych układów, bo to właśnie na nich zarabia się najwięcej (dzięki wcześniejszym częstym blefom). Rywale oczywiście starają dostosować swoją grę, ale nie zawsze to wychodzi. Przed flopem często robią spory reraise z dobrymi kartami pozwalając na tanie wycofanie się, po flopie natomiast, notorycznie slowplay'ują. I to niekoniecznie bardzo dobre układy, dając tym samym free cards dla naszych drawing hands, których my gramy dużo. Sami natomiast sprawdzają ze słabszymi układami i dobierają licząc tylko na implied odds, które rzadko dostają.

Oczywiście łatwo jest przegrać nie jeden buy-in w taki sposób, ale zdarzało mi się też, że schodziłem ze stolika z pięcio lub sześciokrotnością buy-in'u. Ciekawym i częstym zjawiskiem jest to, że trafiają się osoby, które po przegraniu dużej puli, starają się je szybko odegrać i często przegrywają jeszcze więcej. Zdarzało mi się też, że tacy gracze wchodzili na inne stoły, na których równocześnie grałem i tam też próbowali sie odegrać. Mi, zresztą, też się to nie raz przytrafiło.

Maniak żyje z takich graczy. Ma z kolei większe problemy gdy za rywala ma osobę nie tracącą głowy w sytuacji opisanej na początku postu. Maniak jest tu skrajnym przykładem, bo z racji stylu gry pule są większe, więc łatwiej o większe straty gdy już dochodzi do porażki. W spokojniejszych grach te straty będą mniejsze, co jednak nie zmienia faktu, że pozostaną stratami. Sens w tym, by wyrobić sobie takie podejście do gry, by podobne porażki nie były w stanie nas wybić z rytmu.

Sprawa to ciężka i nawet najlepsi mają z tym kłopoty. Wg mnie jedną z najważniejszych rzeczy jest to, by realna wysokość puli nie miała żadnego wpływu na decyzję. Jedyne co powinno się liczyć to EV (Expected Value) każdego zagrania. Dzięki temu można spojrzeć na pokera długoterminowo i zamiast wygranych pul czy sesji widzieć to, co się na nie składa, czyli poszczególne zagrania. Wtedy można cieszyć się z każdej dobrej (w sensie EV) decyzji niezważając na to czy ostatecznie wygraliśmy pulę czy nie. Mi, co prawda, się jeszcze nie udało, ale próbuję :)

sobota, marca 18, 2006

Faza eksperymentów

Od początku swojej gry, zapisuję statystyki wszystkich swoich sesji na PokerCharts. Strona dość przejrzysta i pomocna, fajna rzecz dla każdego, kto lubi takie zabawki. Dziś porównałem sobie te statystki z tym co robiłem przy pokerowych stołach do tej pory.

Swoją grę mogę podzielić na dwa okresy. Pierwszy - od maja do sierpnia 2005, drugi - od końca sierpnia do dziś. W pierwszym okresie grałem tylko Hold'em, w 95% stoliki shorthanded $25NL i $50NL. Szło dużo lepiej niż się z początku spodziewałem. W sierpniu mój bankroll wynosił około $1200 (i to po kilku cashout'ach już), wtedy też zrobiłem wypłatę większą niż wszystkie poprzednie - $1000. W drugi okres wszedłem więc z dużo mniejszym bankrollem. Zacząłem trochę eksperymentować - Omaha, Stud, Draw, Hold'em Fixed Limit, multi-tabling, turnieje Multi-Table i Sit'n'Go. Trochę było tego za dużo, żeby do wszystkiego należycie się przyłożyć, zysków prawie nie przynosiło, a ucierpiał też na tym mój podstawowy Hold'em NL. Bankroll rósł w tempie $1.4/h, zdecydowanie wolniej niż w pierwszym okresie ($5.8/h). Dziś wynosi około $350 (w międzyczasie parę mniejszych wypłat), przez co gram oczywiście stawki $0.1/0.25, nie wyższe.

Z perspektywy bankrollu można powiedzieć, że ostatnie pół roku było zmarnowane. Wiele razy sam miałem takie wrażenie, zawiedziony gorszymi wynikami. Teraz jednak tak nie myślę. Każdy powinien spróbować wielu rzeczy, zanim zdecyduje się na specjalizację w jednej, poza tym pozwala to wyrobić sobie spojrzenie na pokera pod wieloma różnymi kątami. Gram dopiero rok i dużo pokerowej drogi jeszcze przedemną. Te kilkaset lub trochę więcej dolarów, których nie zarobiłem, mogłyby teraz stanowić całkiem sporą część ogólnych zysków, ale niedługo będzie to tylko kilka buy-in'ów na stoliki o wyższych stawkach niż obecne. Taką mam przynajmniej nadzieję. Zresztą zawsze było na plus, więc nie mogę narzekać.

Obecnie planuję skoncentrować się na Hold'emie No-Limit, grać stoliki oraz turnieje Multi-Table i Sit'n'Go. Stawki zależnie od wysokości bankrollu, na budowę którego poświęcę teraz większy nacisk zmniejszając ilośc i wielkość wypłat.

Na pewno jeszcze wrócę kiedyś na poważnie do Omahy, ale nie w najbliższym czasie. Swoją drogą to bardzo ciekawa i z pewnością dochodowa gra szczególnie na niższych stawkach, gdzie dużo jest graczy nieznających do końca zasady gry. Na wyższych na pewno będzie sporo truniej.

piątek, marca 17, 2006

Premiera

Rok pokerowej przygody już za mną, czas na podsumowanie i przemyślenie własnej gry. Ten blog ma być dla mnie impulsem właśnie do takich przemyślen, czymś, co będzie mnie skłaniało do zajęcia się pokerem także "na sucho", z dala od kart.

Pierwszy rok potraktowałem bardzo ulgowo. Postanowiłem grać na tyle dużo, by mieć później nad czym debatować, bo myślę, że początkującemu graczowi ciężko jest wyciągnąć poprawne wnioski z małej próbki danych, zważając na jego małe doświadczenie. Teraz jednak, po około 1000 godzin gry, czas na rzut oka wstecz i łatanie dziur.

Zapraszam do lektury, śledzenia całego tego procesu i oczywiście komentowania. Mam nadzieję, że to co tu napiszę sprowokuje innych do podzielenia się swoim podejściem do pokera, a może komuś okaże się też pomocne.

SzajbuS