Chasing Nuts

niedziela, maja 28, 2006

Powrót na stoliki

Nie mam ostatnio zbyt wiele czasu na grę, więc postanowiłem zacząć w końcu grać na kilku stolikach naraz. Wcześniej przeszkadzało mi nakładanie się stołów, ale jednak chęć grania większej ilości rozdań zwyciężyła. Przystosowanie się do dużo szybszej akcji i krótszego czasu na podjęcie decyzji nie zajęło dużo czasu. Po kilku-kilkunastu godzinach nie sprawiało mi już problemu granie na 4 stołach naraz, śledzenie rywali i robienie o nich notatek. Niedługo Poker Stars wypuści soft z możliwością zmniejszania okienek, więc wtedy będzie jeszcze lepiej, bo nie będą się nakładały.

Co do wyników, to wreszcie czuję, że idzie w dobrym kierunku. Z racji bankrollu gram stoły $10NL, 6-max. Próbuję szlifować swoją grę i wyrabiać styl, który na takich stołach sprawdza się najlepiej. Czuję, że każdą sesją jestem bliżej, a na tych stawkach jest tak dużo słabych graczy, że o zyski nie trudno.

Moja gra ewoluuje i staje się coraz bardziej agresywna. Nie gram very loose, ale za to raisuję dość sporo przed flopem szczególnie z buttona lub cut-off i staram się atakować pule później, co w wielu przypadkach zdaje rezultat i wygrywam sporo "niechcianych" pul. Bardzo mało slowplay'owania, za to sporo semi-blefów. Czasem nawet all-in (re)raisy z big draw'em. Jednym zdaniem ujmując - pozdrowienia dla wujka Doyle'a i jego SS2 :)

czwartek, maja 04, 2006

Przerwa

Kwiecień był zdecydowanie najgorszym moim miesiącem, jeśli chodzi o wyniki. Ściślej, jest to dotychczas jedyny miesiąc skończony na minusie. A założenia były optymistyczne - ugrać konkretną sumę grając głównie SNG na PS.

Zacząłem od SNG za $11, ale po pierwszej dłuższej serii bez wygranych (8 turniejów) musiałem przesiąść się na SNG za $5.5, bo mój szczupły w tym momencie bankroll mógłby tego nie wytrzymać. Grając jeden turniej na raz, takie zajęcie bywa trochę nużące i czasem frustrujące, gdy po około godzinie gry (niektóre SNG trwają łącznie nawet 80 min) kończy się na bubble i to trzeci raz z rzędu. Przy grze very tight w początkowej fazie, bardzo rzadko odpada się jako jeden z pierwszych, więc turnieje gra się średnio dłużej i czasem można spędzić do 5-6 godzin bez żadnej wygranej. Mając to na uwadze, w połowie miesiąca przesiadłem się na SNG Turbo za $6.5 (zmiana blindów co 5 min zamiast co 10). W teorii oznacza to większe wahania bankrollu (szybsza struktura = większa losowość), ale też dość bezpiecznie można założyć minimalnie większe zyski w dłuższym okresie, z dwóch powodów: niedostosowanie się rywali do szybszej struktury (granie zbyt loose w początkowych fazach, zbyt tight w dalszych) oraz mniejszy rake w stosunku do buy-in'u.

Łącznie zagrałem kilkadziesiąt turniejów. Return of Investment -22%, In the Money 28%. Na bad beaty z reguły nie narzekam, bo w dłuższym okresie nie zmieniają znacząco wyników, ale akurat w tej małej próbce trochę mi dokuczały. Nie na tyle jednak by to one, a nie poziom mojej gry, przechyliły szalę na minusową stronę. Grając w takim stylu/formie dłużej pewnie wyszedłbym na ROI około -12%, czyli nadal grubo poniżej oczekiwań.

Gdzie mój problem? Może w tym, że przyjmuję złe założenia. Grając podobną ilość SNG za $11 w grudniu wyniki miałem ponad dwukrotnie lepsze. Różnica polega na tym, że wtedy właściwie tylko próbowałem gry w SNG. Po prostu je grałem, ale za to przykładałem się do tej gry. W kwietniu z kolei założeniem był zysk, co czyniło grę bardziej mechaniczną i przez to mniej wydajną. Efekt dodatkowo spotęgowany był zbytnią pewnością siebie skontrastowaną z gorszymi wynikami w trakcie całego procesu - swoisty tilt.

Trochę przez gorsze wyniki, trochę z konieczności, obecnie w pokera gram dużo mniej. Czas zając się czymś innym, co na pewno jest EV+, czyli nie powinno być stratą czasu. Konkretnie muszę odrobić trochę zaległości na studiach :)